Rodos, Hotel Filerimoss Village

W październiku 2009 miałem przyjemność zobaczenia po raz pierwszy jednej z najpopularniejszych greckich wysp, mianowicie – Rodos. Rodos położone jest zaledwie 15 kilometrów od Marmaris, wakacyjnego kurortu znajdującego się w … Turcji. Organizatorem mojego wyjazdu na Rodos było jedno z największych polskich biur podróży – Triada. To w zasadzie trzeci mój wyjazd z tym organizatorem, z tym, że poprzednie teoretycznie organizowane były przez markę Sky-club należącą do Triady. Rezerwowaliśmy wakacje na tydzień wcześniej, gdybyśmy poczekali jeszcze kilka dni to oszczędzilibyśmy 200 zł na dwóch osobach. Celem podróży miał być hotel Filerimos Village położony zaledwie 15 kilometrów od stolicy wyspy oraz 4 kilometry od lotniska.
Na kilka dni przed wyjazdem skontaktowała się z nami przedstawicielka biura Triada i próbowała sprzedać dodatkowe ubezpieczenia podróży. Dokładniej ubezpieczenie od kradzieży kart kredytowych, telefonu komórkowego czy też aparatu cyfrowego. Nie skorzystaliśmy… Wylot miał mieć miejsc o 7.50 z lotniska w Pyrzowicach pod Katowicami. Zbiórka standardowo na 2 godziny przed. Oczywiście zapobiegawczo byliśmy tam o 30 minut wcześniej. Pan z Triady przekazał nam bilet… i nic. Poszliśmy zdać bagaż i na siedziska, a tu dowiadujemy się, że lot będzie opóźniony. Oczywiście nie otrzymaliśmy informacji jak duże będzie owe opóźnienie. Udałem się więc do pana z Triady i pytam – kiedy wylot? 11.15. Masakra. Dosyć, że musimy tyle czekać to nawet nie próbują nas o tym poinformować i dlaczego pracownika biura nam o tym nie powiedział przy podawaniu biletów? Cóż, pozostało się pogodzić z czekaniem. W tym czasie otrzymaliśmy voucher o wartości 10 zł do wykorzystania w restauracji. Tzn. teoretycznie do wykorzystania, gdyż w praktyce wymieniało się go na niewielki soczek i kanapkę z ogórkiem i serem. Rok wcześniej w Warszawie podczas takiego spóźnienia do dyspozycji pasażerów był pełen bufet, ale mniejsza z tym. Po kilku kolejnych „przesunięciach” ostatecznie do samolotu wsiedliśmy o 12.30, czyli ponownie miałem wspaniałe doświadczenia z liniami lotniczymi, a w tym przypadku był to polski LOT. Jeszcze ciekawsze wieści usłyszeliśmy od pracownicy samolotu – ona przyjechała na lotnisko o 8 bo już od dwóch dni wiedziała, że będzie co najmniej godzinowe spóźnienie! Skoro linie o tym wiedziały, to dlaczego Triada nas o tym nie poinformowała? Dlaczego mogli dzwonić z ofertą sprzedaży dodatkowego ubezpieczenia, a na uproszczenie nam życia nie mieli już czasu? Cóż.. bez komentarza…. Lot minął szybko i sprawnie, z ogromnym spóźnieniem stawiliśmy się na miejscu. Na lotnisku Rodos czekało na nas dwóch pracowników Triady i bodaj jedna osoba ze Sky-clubu. Każdy otrzymał niezbędne informacje, wskazano nam odpowiednie busy i ruszyliśmy do Filerimoss Village. Podróż trwała niecałe 10 minut.
O Filerimoss Village przed wyjazdem nie wiedziałem prawie nic. Skupmy się zatem na przełożeniu opisu katalogowego na rzeczywistość. Cóż… kiepsko to wygląda. Zdecydowana większość informacji jak najbardziej się zgadza, ale…. W pokojach nie ma czajników ani radia tak jak podawano w katalogu. Plaża jest kamienista, a nie żwirkowo-kamienista (gdzieniegdzie znaleźć można rzeczywiście żwirkową). Zdjęcia hotelu to już pełen pokaz możliwości graficznych za pewne przedstawicieli hoteli, bo na ich serwisie domowym znajdują się dokładnie te same zdjęcia. Szczególnie mowa tutaj o wspaniałym pokoju z widokiem na morze, z kolorowym wystrojem i ładnymi meblami. Cały hotel jest bardzo stary, wiele mebli jest całkowicie zepsutych. W zasadzie cały obiekt wymaga kapitalnego remontu. Jeśli chodzi o ilość gwiazdek to podejrzewam, że obiekt otrzymał je kilkadziesiąt lat temu i tak pozostało. Zapomnieli, że hotele powinny być również remontowane. Cztery gwiazdki dla Filermos Village to ilość delikatnie mówiąc naciągana.
Rezydenci. Nam pomagała dwójka – Tomasz i Barbara. Tomek witał nas w autobusie. Powiedział kilka zdań i poszedł, nie było sensu, aby z nami jechał, podróż miała przecież trwać ledwie kilka minut. Na miejscu wszyscy kwaterowaliśmy się samodzielnie na podstawie otrzymanych kartek i dokumentów. Drugiego dnia po przybyciu mieliśmy spotkanie organizacyjne i w zasadzie odbyło się tak jak powinno. Prowadząca nie owijała w bawełnę, nie wciskała nam na siłę wycieczek fakultatywnych bo chyba sama zdawała sobie sprawę, że nie są one opłacalne. Opowiedziała o zasadach obowiązujących na Rodos, co gdzie się znajduje i czym się poruszać. Jedna kreska – mieliśmy pytanie, na które odpowiedź była oczywista, ale woleliśmy się upewnić. Więc poszliśmy do rezydentki i pytamy – czy z Internetu należy korzystać ciągiem przez godzinę czy można go również wykorzystywać dnia kolejnego? Trzeba ciągiem. Oczywiście nie była to prawda, a odpowiedz taka padła bo… już jej się nie chciało dyskutować? Dyżury w naszym hotelu odbywały się w sobotę, niedzielę oraz poniedziałek. Codziennie ktoś się stawiał. Osobiście nie korzystaliśmy.
Minus należy się również organizatorom za transport ludzi z hotelu. Przyjechał do nas wyłącznie kierowca, który był Grekiem. Na kartce miał zapisane, o której ma się stawić i… tyle. Oczywiście jako, że Polacy nigdy nie stawiają się na czas kilka osób pozostałoby w hotelu bo już ruszyliśmy. Czy nie łatwiej było wysłać rezydenta? Lub choć powiedzieć kierowcy, ile ma zabrać osób. Przedstawicielka biura czekała na nas dopiero na lotnisku. Tutaj kolejna masakra, ale na szczęście nie nasza. Warszawa miała wylot o 4, a kiedy my odlatywaliśmy Warszawiacy wciąż siedzieli na lotnisku, a wylot mieli przełożony na 9! Jeśli tą recenzję czyta ktoś z turnusu z 1 października to napiszcie proszę jak ostatecznie skończyła się Wasza historia.
Ogólna ocena wyjazdu to 3-.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Portal turystyczny turysci.info
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x